"Wypadek"
Blond włosy mężczyzna siedział właśnie salonie. W ręku
trzymał szklankę wypełnioną Ognistą Whisky. Pociągnął z niej spory łyk. Poczuł
miłe ciepło w gardle. Spojrzał w kominek. Wesołe iskierki skakały w ogniu tak
jak w jej oczach. Tych cudownych,
kochających i pięknych oczach. Nie mógł o niej zapomnieć, czuł, że powinien ją
przeprosić, ale jego duma na to nie pozwalała.
Po za tym ona nie wiedziała wszystkiego. Nie wiedziała za co go pobił. Gdyby
nie łasica, nie pokłóciliby się, gdyby jej nie wyzywał od dziwek wszystko
byłoby okej. A potem… stracił panowanie i wymierzył w niego kilka ciosów,
przyszła Granger i zaczęła na niego wrzeszczeć, a bronić rudego. Nie wytrzymał
i powiedział o kilka słów za dużo. Ona nic nie mówiąc, podeszła i uderzyła go w
policzek. Wiedziała, że przegięła. Chłopak mając tego dość odszedł obdarzając
ją obojętnym spojrzeniem. Usłyszał potem tylko jej szloch i ciche „Draco”, a
potem skręcił w korytarz.
Czemu jej wtedy nie chciał wysłuchać? Bo uwierzyła jemu.
Kolejny raz, a obiecywała. Wściekł się. Szklanka wylądowała na ścianie. Musi
jakoś się odprężyć. Chciał dzwonić do Diabła i tak jak dawniej udać się z nim
do jakiegoś klubu w poszukiwaniu
panienki na jedną noc, ale on już tak nie mógł- zmienił się. Zresztą Diabeł na
pewno by się nie zgodził, był po uszy zakochany w najmłodszej latorośli
Weasley’ ów.
Postanowił wziąć zimny prysznic.
Wszedł do łazienki, rozebrał się i wszedł pod lejącą się wodą. Jego ciałem
wstrząsnął dreszcz. Tego potrzebował,
orzeźwienia. Wyszedł z kabiny, założył
bokserki i ruszył z powrotem do sypialni. Wszedł na łóżko, przykrył kołdrą i
zamknął oczy. Nie musiał długo czekać, Morfeusz porwał go w swoje ręce już
dziesięć minut później.
W tym samym czasie.
Brązowowłosa siedziała na łóżku i oglądała ich wspólne
zdjęcia. Wiedziała, że sama sobie sprawia ból, ale nie mogła nic na to
poradzić- tęskniła. Ten nieczuły ślizgon stał się jej powietrzem, a ona nie
mogła bez niego żyć.
Żałowała tego co zrobiła. Nie
powinna mu wymierzać tego policzka, dobrze wiedziała jak przez to ucierpi jego
duma. Była na siebie wściekła, że nie
chciała go wtedy wysłuchać, Ronald znowu ich poróżnił. Dowiedziała się tego od Harry’ ego. Powiedział jej kilka godzin później, po tym
jak sam pokłócił się z Weasley’ em. Ta
sytuacja definitywnie zakończyła przyjaźń Potter’ a i gryfonki z
rudzielcem. Nie czuła się z tym źle,
wręcz przeciwnie nareszcie była wolna. Ronald cały czas ją ograniczał. Po za
tym dopiero teraz ma pewność na kogo może liczyć, a na kogo nie. Jest wdzięczna
chłopcowi- który- przeżył, że został z nią.
To w nim kochała, że niezależnie od sytuacji, dnia, pory, godziny starał
się ją rozumieć i wesprzeć. Jednak czegoś jej brakowało, a konkretnie pewnego
szarookiego, przystojnego blondyna, który urozmaicał jej życie w codzienne
sprzeczki, pocałunki, spacery. Chciałaby go przeprosić, ale podobnie jak u
Malfoy’ a duma jej nie pozwalała. Przeklinała ją na wszystkie możliwe sposoby,
ale nie umiała. Zdenerwowana takim stanem rzeczy wskoczyła pod pierzynkę i
zasnęła zadziwiająco szybko.
Szedł zatłoczoną ulicą. Mijał spóźnionych się ludzi do
pracy. Każdego witał szybkim skinieniem głowy i maszerował dalej. Nie wiedział
czemu się tak spieszy, ale czuł że tak musi być. Zadręczony przeczuciami
zwiększył tempo, tak że teraz prawie biegł. Dotarł na skrzyżowanie. Już chciał
przechodzić, gdy jego oczom ukazała się scena, jak z jego najstraszniejszych
koszmarów. Pewna mleczno oka dziewczyna została brutalnie potrącona przez
ciężarówkę. Szybko do niej doskoczył i sprawdził tętno. Jego serce pękło na
tysiąc kawałków. Nie żyje.
- Nieeeeeee.- krzyknął.- Nie możesz mnie opuścić! Miona,
proszę!
Jego twarz była cała mokra od łez.
Obudził się cały zalany potem.
-Spokojnie, to tylko sen.- mówił do siebie.- Ona na pewno żyje.
Lecz wbrew swoim własnym zapewnieniom nie mógł umiarkować
oddechu. Bez chwili namysłu narzucił na siebie koszule i wszedł w spodnie
zapinając guzik. Musiał się z nią zobaczyć, sprawdzić czy nic jej nie jest.
Zabrał różdżkę i teleportował się pod jej chodnik. Podszedł i usłyszał wrzaski.
Nacisnął na klamkę, ta jednak nie ustąpiła. Cofnął się kilka kroków i z impetem
wywarzył drzwi. Skierował się w stronę jej sypialni. Wparował tam, a w jego
oczach pojawiła się ulga. „Krzyczała przez sen, coś jej się śni.”
Usiadł na brzegu łóżka i zaczął delikatnie potrząsać
dziewczyną.
-Hermiona, obudź się.- szeptał jej w ucho. Otworzyła oczy i
rozejrzała się po pomieszczeniu.- To tylko sen.
- Draco, on był straszny. Miałeś wypadek, potrąciła cię
ciężarówka i ty umarłeś.- przy ostatnim słowie nie wytrzymała i na jej policzku
pojawiła się łza, do której chwile później dołączyło tysiąc koleżanek. Nienawidził
gdy kobieta płakała, a już szczególnie ta kobieta. Porwał ją w swoje ramiona. Oparł
swoją brodę o jej głowę, tak idealnie pasowała do jego ciała. Nagle poczuł
ogromną chęć przeproszenia jej, większą od jego dumy.
- Miona, przepraszam cię- za to że na ciebie naskoczyłem. Wybacz,
ale nie przeproszę za to, że go pobiłem, należało mu się. Obrażał cię.-
powiedział i ucałował ją czule w głowę.
- Nie Draco, to ja przepraszam. Powinnam ciebie wysłuchać, a nie ufać
Ronaldowi. Już wszystko wiem, Harry mi
powiedział. I jestem na siebie wściekła za ten policzek.- To powiedziawszy lekko
się odsunęła i ujęła jego twarz w ręce. Delikatnie potarła to miejsce kciukiem.
– Wybacz.
On już nic nie odpowiedział tylko wpił się w jej usta. Całował
ją zachłannie, chcąc nadrobić ostatnie zaległości. Ona- ochoczo- podejmowała
się tej rozkoszy. Brakowało jej tego. W końcu, gdy zabrakło im tlenu oderwali
się od siebie. Po krótkiej ciszy odezwał się Draco.
- Lwico, obiecaj, że już nigdy nie poróżni nas ta łasica.
- Obiecuję. – zapewniła i
popchnęła go na łóżko. Czekała ich długa noc.
Poranek :
-Witaj królewno.- rzekł blondyn do budzącej się dziewczyny.
- Witaj księciu z bajki.- zaśmiała się. Chwilę potem
dołączył do niej mężczyzna. Gdy przestali szarooki wstał, podszedł do stolika,
wziął tacę ze śniadaniem i położył ją na łóżku koło dziewczyny. Ona gdy to zobaczyła rozdziawiła buzię.
- Dziękuję.- Tylko tyle umiała powiedzieć. Niespodziewanie wstała
i podeszła do Dracon’ a. Namiętni go pocałowała i dopowiedziała- Takie poranki
mogę mieć zawsze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Przychodzę do Was z nową miniaturką. mam nadzieję, że sie spodoba.
Pamiętajcie, żeby pozostawić po sobie komentarz z opinią- pomoże mi ona w doskonaleniu moich "notek" ( nie wiem jak to nazwać :D)
Z góry dziękuję!
Bellatrix