niedziela, 29 czerwca 2014

"Wypadek"

Blond włosy mężczyzna siedział właśnie salonie. W ręku trzymał szklankę wypełnioną Ognistą Whisky. Pociągnął z niej spory łyk. Poczuł miłe ciepło w gardle. Spojrzał w kominek. Wesołe iskierki skakały w ogniu tak jak w jej oczach.  Tych cudownych, kochających i pięknych oczach. Nie mógł o niej zapomnieć, czuł, że powinien ją przeprosić, ale jego duma na to nie pozwalała.  Po za tym ona nie wiedziała wszystkiego. Nie wiedziała za co go pobił. Gdyby nie łasica, nie pokłóciliby się, gdyby jej nie wyzywał od dziwek wszystko byłoby okej. A potem… stracił panowanie i wymierzył w niego kilka ciosów, przyszła Granger i zaczęła na niego wrzeszczeć, a bronić rudego. Nie wytrzymał i powiedział o kilka słów za dużo. Ona nic nie mówiąc, podeszła i uderzyła go w policzek. Wiedziała, że przegięła. Chłopak mając tego dość odszedł obdarzając ją obojętnym spojrzeniem. Usłyszał potem tylko jej szloch i ciche „Draco”, a potem skręcił w korytarz.
Czemu jej wtedy nie chciał wysłuchać? Bo uwierzyła jemu. Kolejny raz, a obiecywała. Wściekł się. Szklanka wylądowała na ścianie. Musi jakoś się odprężyć. Chciał dzwonić do Diabła i tak jak dawniej udać się z nim do jakiegoś  klubu w poszukiwaniu panienki na jedną noc, ale on już tak nie mógł- zmienił się. Zresztą Diabeł na pewno by się nie zgodził, był po uszy zakochany w najmłodszej latorośli Weasley’ ów.
Postanowił wziąć zimny prysznic. Wszedł do łazienki, rozebrał się i wszedł pod lejącą się wodą. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz.  Tego potrzebował, orzeźwienia.  Wyszedł z kabiny, założył bokserki i ruszył z powrotem do sypialni. Wszedł na łóżko, przykrył kołdrą i zamknął oczy. Nie musiał długo czekać, Morfeusz porwał go w swoje ręce już dziesięć minut później.
W tym samym czasie.
Brązowowłosa siedziała na łóżku i oglądała ich wspólne zdjęcia. Wiedziała, że sama sobie sprawia ból, ale nie mogła nic na to poradzić- tęskniła. Ten nieczuły ślizgon stał się jej powietrzem, a ona nie mogła bez niego żyć.
Żałowała tego co zrobiła. Nie powinna mu wymierzać tego policzka, dobrze wiedziała jak przez to ucierpi jego duma. Była na siebie wściekła,  że nie chciała go wtedy wysłuchać, Ronald znowu ich poróżnił.  Dowiedziała się tego od Harry’ ego.  Powiedział jej kilka godzin później, po tym jak sam pokłócił się z Weasley’ em.  Ta sytuacja definitywnie zakończyła przyjaźń Potter’ a i gryfonki z rudzielcem.  Nie czuła się z tym źle, wręcz przeciwnie nareszcie była wolna. Ronald cały czas ją ograniczał. Po za tym dopiero teraz ma pewność na kogo może liczyć, a na kogo nie. Jest wdzięczna chłopcowi- który- przeżył, że został z nią.  To w nim kochała, że niezależnie od sytuacji, dnia, pory, godziny starał się ją rozumieć i wesprzeć. Jednak czegoś jej brakowało, a konkretnie pewnego szarookiego, przystojnego blondyna, który urozmaicał jej życie w codzienne sprzeczki, pocałunki, spacery. Chciałaby go przeprosić, ale podobnie jak u Malfoy’ a duma jej nie pozwalała. Przeklinała ją na wszystkie możliwe sposoby, ale nie umiała. Zdenerwowana takim stanem rzeczy wskoczyła pod pierzynkę i zasnęła zadziwiająco szybko.
Szedł zatłoczoną ulicą. Mijał spóźnionych się ludzi do pracy. Każdego witał szybkim skinieniem głowy i maszerował dalej. Nie wiedział czemu się tak spieszy, ale czuł że tak musi być. Zadręczony przeczuciami zwiększył tempo, tak że teraz prawie biegł. Dotarł na skrzyżowanie. Już chciał przechodzić, gdy jego oczom ukazała się scena, jak z jego najstraszniejszych koszmarów. Pewna mleczno oka dziewczyna została brutalnie potrącona przez ciężarówkę. Szybko do niej doskoczył i sprawdził tętno. Jego serce pękło na tysiąc kawałków. Nie żyje.
- Nieeeeeee.- krzyknął.- Nie możesz mnie opuścić! Miona, proszę!
Jego twarz była cała mokra od łez. 

Obudził się cały zalany potem.
-Spokojnie, to tylko sen.- mówił  do siebie.- Ona na pewno żyje.
Lecz wbrew swoim własnym zapewnieniom nie mógł umiarkować oddechu. Bez chwili namysłu narzucił na siebie koszule i wszedł w spodnie zapinając guzik. Musiał się z nią zobaczyć, sprawdzić czy nic jej nie jest. Zabrał różdżkę i teleportował się pod jej chodnik. Podszedł i usłyszał wrzaski. Nacisnął na klamkę, ta jednak nie ustąpiła. Cofnął się kilka kroków i z impetem wywarzył drzwi. Skierował się w stronę jej sypialni. Wparował tam, a w jego oczach pojawiła się ulga. „Krzyczała przez sen, coś jej się śni.”
Usiadł na brzegu łóżka i zaczął delikatnie potrząsać dziewczyną.
-Hermiona, obudź się.- szeptał jej w ucho. Otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu.- To tylko sen.
- Draco, on był straszny. Miałeś wypadek, potrąciła cię ciężarówka i ty umarłeś.- przy ostatnim słowie nie wytrzymała i na jej policzku pojawiła się łza, do której chwile później dołączyło tysiąc koleżanek. Nienawidził gdy kobieta płakała, a już szczególnie ta kobieta. Porwał ją w swoje ramiona. Oparł swoją brodę o jej głowę, tak idealnie pasowała do jego ciała. Nagle poczuł ogromną chęć przeproszenia jej, większą od jego dumy.
- Miona, przepraszam cię- za to że na ciebie naskoczyłem. Wybacz, ale nie przeproszę za to, że go pobiłem, należało mu się. Obrażał cię.- powiedział i ucałował ją czule w głowę.
- Nie Draco, to ja przepraszam.  Powinnam ciebie wysłuchać, a nie ufać Ronaldowi.  Już wszystko wiem, Harry mi powiedział. I jestem na siebie wściekła za ten policzek.- To powiedziawszy lekko się odsunęła i ujęła jego twarz w ręce. Delikatnie potarła to miejsce kciukiem. – Wybacz.
On już nic nie odpowiedział tylko wpił się w jej usta. Całował ją zachłannie, chcąc nadrobić ostatnie zaległości. Ona- ochoczo- podejmowała się tej rozkoszy. Brakowało jej tego. W końcu, gdy zabrakło im tlenu oderwali się od siebie. Po krótkiej ciszy odezwał się Draco.
- Lwico, obiecaj, że już nigdy nie poróżni nas ta łasica.
- Obiecuję. – zapewniła i popchnęła go na łóżko. Czekała ich długa noc.
Poranek :
-Witaj królewno.- rzekł blondyn do budzącej się dziewczyny.
- Witaj księciu z bajki.- zaśmiała się. Chwilę potem dołączył do niej mężczyzna. Gdy przestali szarooki wstał, podszedł do stolika, wziął tacę ze śniadaniem i położył ją na łóżku koło dziewczyny.  Ona gdy to zobaczyła rozdziawiła buzię.
- Dziękuję.- Tylko tyle umiała powiedzieć. Niespodziewanie wstała i podeszła do Dracon’ a. Namiętni go pocałowała i dopowiedziała- Takie poranki mogę mieć zawsze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Przychodzę do Was z nową miniaturką. mam nadzieję, że sie spodoba. 
Pamiętajcie, żeby pozostawić po sobie komentarz z opinią- pomoże mi ona w doskonaleniu moich "notek" ( nie wiem jak to nazwać :D)
Z góry dziękuję! 
Bellatrix 

3 komentarze:

  1. Trochę później, ale czytam.
    Notka bardzo fajna, trochę brakuje do perfekcji, takiej jaką mają bloggerki z dłuuuugim stażem, ale mi się bardzo podoba :*
    Tylko błagam wstawiaj więcej dialogów.
    Pozdrawiam i lecę dalej, stała czytelniczka Sanguinem

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, miło mi.
    Mam nadzieję, że kiedyś osiągnę tą perfekcyjność.
    Specjalnie dla Ciebie postaram się stosować więcej dialogów.
    Pozdrawiam, Bellatrix ;*

    OdpowiedzUsuń